czwartek, 16 sierpnia 2012

Day 1


15.08.2012 

Lusaka, 1:24. Jedna z wielu placówek księdza Bosko w tym kraju. Pierwsza afrykańska noc. Skromne warunki ale wystarczające. Nieco niepokoju. Tarantula na suficie.  Dzięki Irenie za lizaka. To mój pierwszy posiłek na czarnym lądzie. Dopiero za 3 dni będziemy na swojej Lufubiańskiej placówce. Nie mogę się doczekać żeby zobaczyć uśmiechniętego księdza Cześka. 
Podróż męcząca ale ciekawa i wesoła. Jestem pełen obaw które ni jak się mają do ogromu nadziei. Niech afrykański Bóg ma nas w swojej opiece.

21:34. Powoli kończy się pierwszy dzień a wydarzyło się już tyle że można by kilka godzin opowiadać. Niespodziewane spotkanie z Anią Tomaszewską, masa uściksów i ciepłych przywitań. Wizyta w domu Mamy Caroll, zakupy na rynku i w centrum handlowym, odwiedziny Kasi Steszuk w City of Hope. To tylko jedne z wielu atrakcji dzisiejszego dnia. Pierwsza wrażenia? Żeby biali byli tak uprzejmi i przyjaźnie nastawieni do obcych jak czarni to świat byłby bardziej kolorowy. Co najczęściej zobaczysz u Afrykańczyka? Uśmiech. Biali tak szczerze się uśmiechają tylko żeby pochwalić się nową protezą. Setki, tysiące, miliony tych uśmiechów to będzie najcudowniejsza zapłata za naszą pracę, która zostanie w sercu do końca życia. 

Jak to wspaniale usłyszeć o człowieku którego los drugiej osoby, obchodzi bardziej niż cokolwiek innego. Człowieka który idzie w najbiedniejszą część Lusaki gdzie zbierają się nieletni narkomani porzuceni przez rodziców, kilkunastoletnie prostytutki, które ciałem zarabiają na chleb, chłopcy którzy potrafią się sami okaleczyć, tylko po to żeby ktoś się nad nimi zlitował. Jest na świecie człowiek który idzie do tych ludzi, opatruje im rany, rozmawia, pomaga, a szczęściarzy zabiera do swojego domu.  To nie jest zwykły człowiek. To przyjaciel Chrystusa. Kobieta która przywraca nadzieję, niesie pomoc, obdarowuje bezgraniczną, matczyną miłością.  Dzięki Ci Panie Boże za Mamę Caroll. 

1 komentarz: